Dobra, a zarazem złem
przesiąknięta,
mroczna, a zarazem światła pełna,
włócznia Gungnir mocy
wielkiej.
Kiedyś
do bogów należała,
teraz
niczyja, schowana,
przez
wielu zapomniana.
Wielu
będzie ją szukało,
wielu
ja odnajdzie,
wielu ją posiądzie,
iewielu
nią zawładnie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
13 lat wcześniej,
lenno Norgate,
Araluen
Carl Eddyson siedział ukryty
w suchych krzakach. Jak tam trafił? Nie był tego pewien. Udał się akurat na
wieczorny spacer po lesie, kiedy wiedziony instynktem wybrał inną drogę niż
miał w zwyczaju. Usłyszawszy ciche głosy, skierował się w stronę, z której dochodziły.
Coś podpowiadało mu, że jest to bardzo ważne, że musi dowiedzieć się o czym
rozmawiają tajemnicze postacie. Działał instynktownie. Zaufał przeczuciu, na
którym po raz pierwszy w życiu miał się zawieść.
Niezauważalnie przemykał od
jednej plamy cienia do drugiej. Wolał zachować ostrożność, chociaż głosy, do
których z tak wielką wytrwałością dążył, wydawały się być jeszcze daleko. Co
chwilę zatrzymywał się, żeby otrzepać włosy z malutkich płatków śniegu, które
jeszcze przed chwilą delikatnie tańczyły w powietrzu, zachęcane lekkim wiatrem.
Wiedział, że to spowalnia jego wędrówkę, ale nie miał ze sobą ani czapki, ani
kaptura, a wolał nie dopuścić do drżenia ciała, które mogłoby go zdradzić.
Głosy stawały się coraz
głośniejsze. Teraz, kiedy słyszał już więcej szczegółów z rozmowy, mógł
stwierdzić, że należą do Skottów. Rozpoznał ich charakterystyczny akcent, tak
różny od Aralueńskiego.
Kiedy
zauważył, że znalazł się na krańcu polany, bez zastanowienia schował się w
krzakach. Wolał nie pokazywać się tajemniczym postaciom na oczy. Nie wiedział,
czy będą do niego przyjaźnie nastawieni, a nie chciał ryzykować.
Przed
nim, w bardzo małej odległości stali dwaj mężczyźni ubrani w czarne,
zniekształcające sylwetkę peleryny. Ich twarze oświetlał blask księżyca i
gwiazd, więc Carl widział je bardzo dobrze. Był pewien, że byli braćmi.
Obydwoje rudzi, z piwnymi oczami, wysuniętymi podbródkami i identycznymi
ostrymi rysami. Jeden z nich jednak, przez gęstą sieć zmarszczek pokrywającą
jego twarz, wyglądał na trochę starszego.
– Oh,
Evanie! Jak ja się cieszę, że w końcu opuścimy to lenno i udamy się do
Araluenu. To będzie już ostatni etap naszej podróży! – Ten młodszy kopnął
sporej wielkości zaspę.
–
Ciszej, Ianie – upomniał go starszy znudzonym głosem. – Ktoś może nas usłyszeć,
a tego sobie na pewno nie życzymy. Ale i ja podzielam twoją radość. Już mam
dość ciągłego nocowania w terenie, mając do dyspozycji tylko cienki koc. Marzy
mi się ciepły fotel i kominek… Tak, masz rację. Nasza wyprawa już się kończy.
Wystarczy jeszcze napaść na zamek w Araluenie i ukraść Gungnira.
Teraz
Carl nie miał już wątpliwości, że Skottowie mieli złe zamiary. Skąd oni
dowiedzieli się, że mityczna włócznia Gungnir jest w posiadaniu młodego króla
Duncana? Przecież ta informacja była świetnie strzeżona. Na szczęście Skottowie
jeszcze nie wiedzą, że broń została przetransportowana do Redmont. Ale chcą
zaatakować zamek! Nie może do tego dopuścić. Nie może dopuścić do śmierci niewinnych
ludzi.
Kątem
oka, po swojej lewej stronie Eddyson zarejestrował błysk stali. Pomimo, że jego
serce biło jak szalone, a jego oddech przyspieszył do nienaturalnej prędkości,
pozostał w bezruchu. Dobrze wiedział, że nie może ani drgnąć, bo w przeciwnym
wypadku od razu zostanie zauważony. A tego na pewno nie chciał. Coś mówiło mu,
że spotkanie ze Skottami mogłoby się dla niego źle skończyć. Przez dłuższą
chwilę nasłuchiwał, ale oprócz szumu drzew i skrzeczenia ptaka, nic nie dotarło
do jego uszu. Uznał, że albo musiało coś mu się przewidzieć, albo tajemniczy
człowiek już sobie poszedł, nie zauważywszy go.
Kiedy
poziom adrenaliny już trochę opadł, a na nosie Eddysona znalazły się małe
płatki śniegu, zdał sobie sprawę sprawę, że zrobiło mu się okropnie zimno, a
palców u rąk już w ogóle nie czuł. Stwierdził w myślach, iż jest to znak, że
pora wracać do domu. Już miał po cichu się wycofać, kiedy zauważył, że
mężczyźni już nie rozmawiają. Co gorsze w ogóle nie było ich na polanie.
Prawie
krzyknął, kiedy usłyszał za sobą zimny głos:
– A
kogo my tu mamy?
Carl
przełknął ślinę i z sercem na ramieniu odwrócił się, żeby spojrzeć w całkowicie
czarne, mroczne oczy, w których nie było widać ani cienia litości.
~~~~~~~~~~~~
Prolog
został całkowicie zmieniony.
ACHTUNG ~ oto moje słowa krytyki ;
OdpowiedzUsuńNie czytałam nigdy czegoś tak ...pięknego ..wzruszyłam sie !
Pozdrawiam ciasteczkowy potwór G moja pisarko <3
Zabiję! Zabiję! Jak mogłaś mi nie powiedzieć o tym blogu?! Okej, idę go czytać.
OdpowiedzUsuńI zapraszam na rozdział XVIII na http://apprentice-rangers.blogspot.com/
:D
W sumie to nie wiem, czemu nie powiedziałam... Jakoś tak wyszło :) . Cieszę się, że ci się podoba :)
OdpowiedzUsuńEj, no wiesz co? Przyłączam się do Mentrix i planuję z nią morderstwo Bianki. Jak mogłaś mi nie napisać? Dobra, lecę dalej, ale wiedz, ze mam focha
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kot
Ale... Jak mnie uśmiercicie, to kto napisze ten pierwszy rozdział? :(
Usuń"wybrał inną drogę niż miał to robić w zwyczaju" - dziwnie mi to brzmi, ale nie wiem czy jest błędem czy nie, po prostu mi nie brzmi i już. Ja bym napisała "wybrał inną drogę niż zazwyczaj" lub "niż miał to w zwyczaju".
OdpowiedzUsuń"zdał sobie sprawę sprawę" i kawałek dalej znowu jest " zdał sobie sprawę".
Ja się nie czepiam tych błędów, tylko piszę, że coś takiego jest, bo skoro już zauważyłam, to może kiedyś będzie przydatne przy korekcie. Rozumiem jednak, że nikt nie jest nieomylny, a blog to nie profesjonalna książka, do której zatrudniany jest profesjonalny korektor. Sama popełniam masę błędów, więc nie chcę byś odebrała tego jako moje wywyższanie się, czy przekonanie o nieomylności, bo tak nie jest.
Co zaś tyczy się twojego rozdziału, albo raczej całej twojej twórczości to przyznam się szczerze, że za fantastyką nie przepadam, a za HP to już w szczególności, więc zdecydowałam się zapoznać z twoimi dwoma pozostałymi opowiadaniami, bo bóstwa, mityczne stworzenia, mitologia i taki klimat niby fantasty, ale jednak rycerski, w pewnym stopniu do mnie przemawia, nie w każdym wykonaniu, ale czasami zdarza się, że nie mogę się oderwać. Jak będzie z tobą, to jeszcze nie wiem, bo te drugie opowiadanie obejrzę dopiero jutro, a z tego obecnego tutaj prologu niewiele dało się wyczytać, bo był raczej krótki. Właściwie to póki co mogę ocenić styl - nie męczy mnie, jest żwawo, ale nieszczególnie pośpiesznie, czyli nie idziesz na łeb i na szyję, ale też ślimaczego tempa nie masz, co mi się podoba. Mamy tu tajemniczy, magiczny przedmiot co jest na zamku królewicza, ale zostaje przewieziony o czym ci dwaj złodziejaszkowie (nie ma pewno takiego słowa) nie wiedzą, ten co podsłuchuje wie, ale ciekawe czy im to wyjawi. Skoro go już pojmą, bo pewnie pojmą skoro go zauważyli, to może im zdradzi ile wie w zamian za wolność, a i tak skończy z uciętą głową, co? Jakiś sadyzm się we mnie budzi, bo ostatnio łaknę rozlewu krwi.
Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie (to niejedyne blogi jakie prowadzę, ale postanowiłam pochwalić się tylko tym najnowszym oraz tym, którego tematyka może cię zainteresować, bo chyba romanse nie są w twoim stylu, więc sobie darowałam):
zostaw-uchylone.blogspot.com
prawdziwa-legenda.blogspot.com
Hej, hej!
UsuńDziekuję ci bardzo, że zwróciłaś mi na to uwagę :) Nigdy nie miałam tak, że jak mi ktoś błędy wytykał to się denerwowałam. Zdaję sobie sprawę, że dużo ich jeszcze popełniam, a piszę tego bloga, żeby je powoli eliminować.
Owszem, był krótki, ale pierwszy rozdział już zaczynam pisać :) Ogólnie blog nie będzie o postaci, która pojawiła się w prologu, choć będzie ona dość ważna.
Romanse? W sumie niekiedy lubię sobie i romanse poczytać, ale muszą być naprawdę oryginalne i niezbyt przesłodzone :) Na resztę twoich blogów zajrzę, kiedy tylko znajdę trochę czasu :)
Dziękuję bardzo za komentarz!
Pozdrowionka,
Bianka!
BIANKA!!!!!!!!KONCZ ROZDZIAL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!BBO ZAROWNO TY JAK I MENTRIX SKONCZYCIE W KOSTNICY A JA ZOSTANE OSKARZONA O MASOWE MORDERSTWO...i przypominam ze mieszkacie w polsce co ulatwia sprawe...tansze morderstwo bedzie.WIEC KONCZ!!!!!!!!!!!I TO NIE BYLA PROSBA!!!!(pretensje zglaszaj do mentrix o popedzanie).
OdpowiedzUsuńpozdrawia i zycze milego weekendu furious anonim
Hej, hej!
UsuńChyba dodałyście mi motywacji, bo rozdział opublikowałam :) Co prawda ani mi się nie podoba, ani nie jest długi, ale już nie mam siły na nic innego...
Pozdrowionka,
Bianka!